Copyright 2015 Tomasz Wyrwas. All rights reserved

Essaouira odpoczynek

Opublikowano: piątek, 20 lipiec 2012

IMG_0132

W piątek ruszyliśmy o świcie na sesję foto. Odwiedziliśmy port i szwendaliśmy się po Medinie. Szkoda, że nie pozwalają sobie Marokańczycy robić zdjęć, więc z Magdą skupiamy się na detalach architektonicznych. Dla mnie to trochę odmiany po Indiach, gdzie największą frajdę sprawia poznawanie ludzi, którzy interesują się innym człowiekiem, chcą się czegoś dowiedzieć o innej kulturze. Tutaj miałem tylko monolog muzułmanina, o tym jaka to jego religia jest wspaniała, i żebym sam odnalazł Allaha w sobie.

Popołudnie spędziliśmy nad Atlantykiem. Dziewczyny chciały koniecznie pomoczyć się w „wielkiej wodzie”. Plaża miejska bardzo czysta, o co dbają służby porządkowe, sprzątając naganiane przez wiatr oraz pozostawiane przez plażowiczów śmieci. Wiatr oraz powstające fale, to idealne połączenie dla miłośników kiteserfingu, którzy opanowali wody zatoki, a na brzegu szkolili się nowi adepci tego sportu. My skupiliśmy się na opalaniu i brodzeniu na mieliźnie, gdzie temperatura wody była do zaakceptowania. Wracając z plażowania Magda otrzymała propozycję od lokalnego sprzedawcy, który poszukiwał nowej, trzeciej żony, ale jego oferta nie została rozpatrzona pozytywnie, więc jedziemy do Fezu we trójkę. Trochę mi ulżyło, bo już zacząłem zamartwiać się załatwianiem formalności związanych z przewozem obiecanych wielbłądów do Polski.

Resztę dnia spędziliśmy na dalszej eksploracji Mediny i  przesiadywaniu w knajpach. Wschodnia część Starego Miasta należała kiedyś do Żydów. Dzisiaj zostały podobno cztery rodziny, a cały Mellah popadł w ruinę. Jest to jedyna część miasta, do której, jak zalecają przewodniki, nie należy chodzić po zmroku. Mi to przypominało zdjęcia z Bejrutu z lat osiemdziesiątych, no ewentualnie Grozny po przyjaznej interwencji wojsk rosyjskich dekadę później. Udało nam się przez przypadek zwiedzić działającą synagogę, natomiast o reszcie to nawet nie ma co wspominać.

Kupiliśmy bilety na autobus do Fezu. Ruszamy w sobotę o 18 i znów musimy jechać  do Marrakeszu. Na miejscu powinniśmy być o 8 rano, więc cała noc zarwana.

Odsłony: 2913